ul. Piaskowa 6- Nathalie von Phister - Wirtualne życie w wirtualnym mieście na wirtualnej wyspie

Michael przyniósł mus na stół:

- Smacznego! Obawiam się Nath, że nikt więcej nie przyjdzie.

- Aah... - odpowiedziała Is, zastanawiając się jak zmienić temat. Mus! Idealne rozwiązanie.
- Wspaniale wygląda... Może jednak ktoś jeszcze przyjdzie?

- Wątpię, już prawie godzina po czasie. cóż, myślę, że nasze towarzystwo wystarczy, by się odpowiednio zapoznać. Pracujesz jako detektyw, tak?

- Noo, tak. Jestem początkująca, ale chyba dobrze mi idzie - uśmiechnęła się. - Mam teraz okazję się wykazać...

- Ja wcześniej dostałam się do szkoły. Niby za dobre wyniki miałam ulgi, a tak dawali mi w kość, że można było przed egzaminem ze strachu w portki narobić..

- Też mieliśmy na studiach taką piłę. Straszna baba to była...Przed egzaminem u niej każdy chorował dwa dni.

Nath zatopila łyżeczkę w musie. Był tak samo pyszny jak wczoraj, a moze nawet i lepszy?
- Macie teraz jakieś zlecenie? Niedawno do nas do szpitala przywieźli jakiegoś zmarłego. Wszystko owiane taką tajemnicą, że hoho! Dopiero szpital o tym bębni.

- Heheh. Ale warto było? Jesteś ginekologiem, tak? On mi się kojarzy ze starą okropną babą, albo co gorsza dziadem - zaśmiała się Is. - Bez urazy.
- Hym, cóż... Policja znalazła trupa w lesie. Narazie niewiele wiemy na jego temat. Ale mam nadzieję, że się dowiemy.

- Och, uwierz, większość dziewczyn jakie przyjmuję, ma takie skojarzenie! Są tak przerażone, że jak mnie widzą, to niemal zmniejszają objętość o połowę, tak wypuszczają powietrze z ulgi...

- O, tak apropos, też mnie kiedyś interesowała praca w polcji. Właściwie, moglibyśmy Ci pomóc, co Nath? Wiesz w ogóle jak się nazywa? Moglibyśmy wam powiedzieć gdzie i na co ostatnio się leczył, i tego typu sprawy...

- Mhm, wystarczy tylko, że dotrę do akt w szpitalu. Jeżeli to mężczyzna to na ginekologii raczej nie będzie o nim wiele - zaśmiała się - ale na urologii owszem, może coś być.

- Oh, dzięki - uśmiechnęła się słodko do Michaela. - Tylko nie wiem, czy wolno mi zdradzać te informacje. Jak mój, khem, partner się dowie, to może być źle. No cóż. Facet nazywa się Marshal Stone. Dwa dni mieszkał w tym miejskim hotelu.

- Nic się nie dowie. Przekażemy informacje do rąk własnych - powiedział Michael i zanotował imię i nazwisko zmarłego. - A twój adres?

- Pyszny mus... - mruknęła Sharon w chwili przerwy, chcąc pochwalić tego, kto to przyrządził. - Jej, widzę, że jakaś poważna sprawa..

OOC: Sory, musiałam zejśc ;/

- E tam, pewnie ich policyjny bełkot. Ale ty powiedz, jak to się stało, że jesteś burmistrzem? - powiedziała Nath. Pochyliła się do Michaela. - Możesz przynieść główne danie? Jest na górnej półce. Trzy części. - szepnęła.