Dołączył: 14 Lip 2007
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Kobieta skierowała się do gabinetu.
- Już jest? - John skinął głową. Isabel poszła do małego pokoiku w którym siedziała dziewczyna mniej więcej w jej wieku. Za ciemną szybą stał John. Wyciągnęła z teczki zdjęcia i podała przesłuchiwanej.
- Poznaje go pani?
- Boże... - westchnęła Miranda - To... Marshal! - powiedziała rozpaczliwie.
- Właśnie. Marshal Stone. Pani była jego dziewczyną... czy może kochanką? - Miranda skinęła głową.
- Dlaczego nie powiedziała mu pani, że ma już chłopaka?
- Nie wiem... Pewnie wtedy by mnie rzucił. Chciałam mu powiedzieć... Ale jakoś się nie złożyło...
- A co z pani chłopakiem? Nazywa się...?
- Steve Smooth. On nie mógł wiedzieć.
- Nie wie pani, kto napadł Marshala w Nowym Jorku?
- Nie, nie wiem. Mówił, że napastnicy mieli zakryte twarze...
- Po co pani przyjechała na Green Island? Marshal pojechał za tobą. Mieliście się spotkać?
- Miałam dość miasta, chciałam odpocząć. Mieliśmy się spotkać w parku, ale Marshal się nie zjawił. Nie mogłam czekać...
- Czy ma pani jakieś podejrzenia, kto mógł go zabić? Dlaczego nie mogła pani czekać?
- Zadzwonił Steve, pytał, gdzie jestem, był jakiś zestresowany, chciał, żebym natychmiast wracała do Nowego Jorku... Nie, nie wiem, kto mógłby się podjąć tak strasznego czynu, on nic nie zawinił! - powiedziała z rozpaczą Miranda.
- Chciał, żeby pani wracała, dlaczego? I dlaczego jednak pani została?
- Nie wiem, nie mówił dokładnie, czemu mam wrócić. Okłamałam go, powiedziałam, że jadę do matki. Zostałam tu, u znajomej. Potrzebowałam odpoczynku.
- Yhym. Dziękuję, jeśli coś sobie pani pzypomni, proszę się z nami skontaktować. - powiedziała Isabel żegnając się z przesłuchiwaną. Wróciła z Johnem do gabinetu. |
|
|
|